Bryce Canyon

This slideshow requires JavaScript.

Dziwny canyon

Niewiele na świecie jest miejsc tak dziwnych jak Bryce Canyon (Utah). Zawdzięcza on swoją nazwę mormońskiemu osadnikowi Ebenezerowi Bryce’owi, który stracił nadzieję na to, że można utrzymać się na tej jałowej ziemii. W każdym przewodniku po tym Parku Narodowym wypisane są słowa Bryce’a, że “w tym cholernym miejscu można tylko zgubić krowę”. Faktycznie …nie jest to wcale kanion. Z ponad trzydziestokilometrowej półki skalnej na wschodniej krawędzi porośniętego bardzo gęsto płaskowyżu Paunsaugunt Plateau, z wysokości przeszło 2400 m, niesamowicie kolorowe warstwy skał – w bielach, żółciach, czerwieniach i “płonącym” kolorze pomarańczowym – obsunęły się i potoczyły pozostawiając całą “menażerię” pokrzywionych fantazyjnie form skalnych. Formacje te powstały w wyniku erozji miękkiego piaskowca. Niektóre z nich przypominają swym wyglądem zwierzęta, inne ludzi… Wszystko zależy od… wyobraźni oglądającego. Oczywiście, barwa i nasycenie kolorów zależą od pory dnia, czyli wysokości i jasności słońca. Można oglądać te same miejsca kilkakrotnie o różnych porach dnia i zawsze wyglądać będą  inaczej (choć zawsze wspaniale). Półki na szczytach skalnych pinakli – hoodoos – to twardsze warstwy skał, które nie uległy (jeszcze!) erozji. Spośród nich Thor’s Hammer, widoczny doskonale z Sunset Point, wygląda najbardziej niepewnie i chwiejnie. Bajecznie kolorowe wąwozy odznaczają się tu nawet jeszcze bardziej żywymi barwami niż Grand Canyon i najlepiej prezentują się w zimie, kiedy skalne postacie “wynurzają” się spod śnieżnej kołderki. Jedyna droga, która prowadzi na południe od szosy nr 12 (40 km na wschód od Panguitch), przebiega obok wejścia do parku (opłata $20 od samochodu – ważna na wjazd przez tydzień), a dalej dochodzi do centrum turystycznego (czynne codziennie od 8:00 do 17:00). Jadąc kilka kilometrów na południe dociera się do szeregu punktów widokowych oraz plątaniny szlaków schodzących gwałtownie z krawędzi w głąb Bryce Amphiteater (nie należy zapomnieć, że wraca się pod górę, co nieraz może być bardzo męczące). Najliczniej odwiedzane przez turystów miejsca widokowe to Sunrise Point  i Sunset Point. Z Sunset Point, przy  którym zatrzymuje się większość wycieczek autokarowych i indywidualnych turystów, prawie pięciokilometrowy szlak schodzi ostro 60 metrów w dół, przez chłodne kaniony Wall Street, w których para 800-letnich jodeł wyciąga w górę konary w poszukiwaniu słońca. Dalej szlak przecina surrealistyczny krajobraz kotliny znanej jako Queen’s Garden, gdzie uwagę przyciąga przysadzista postać siedzącej “królowej Wiktorii”. Szlak ten  wspina się następnie  z powrotem na krawędź kanionów. Przez  amfiteatr przebiega  kilkanaście ścieżek i …bardzo łatwo się tu zagubić. Nie należy zbaczać z dość dobrze oznakowanych szlaków, aby nie narazić się na – nie zawsze miłe – niespodzianki. Oprócz tych dwóch już wymienionych punktów widokowych, najlepsze widoki zarówno o zmierzchu, jak i o świcie (najlepszy czas na robienie zdjęć) roztaczają się z Bryce Point. Stąd można podziwiać nie tylko formacje skalne Bryce Canyon, ale także wspaniałą panoramę całego regionu – od widniejących na wschodzie Henry Mountains po pasmo Escalante na północy. Nie wszyscy turyści docierają do najdalszych zakątków parku, gdyż wymaga to nie tylko sprawności fizycznej, ale i sporo czasu. Aby w miarę dokładnie poznać park należy przeznaczyć na jego zwiedzanie co najmniej dwa do trzech dni. W środku parku brzegi stromego wąwozu spina Natural Bridge, 26-metrowy łuk skalnyo bardzo intensywnych barwach. Doświadczonych turystów z plecakami może skusić prawie 38-kilometrowy szlak Under-the Rim Trial, biegnący z Bryce Point do Rainbow Point. Bez względu na porę roku, Bryce Canyon cieszy się bardzo dużą popularnością i czasem można mieć kłopot szukając wolnego miejsca na parkingu obok atrakcyjnych punktów widokowych (szczególnie przed wschodem i zachodem słońca). Bryce Canyon nie był moim pierwszym parkiem, który zwiedzałem w Ameryce, ale zostawił w mojej pamięci szereg niezapomnianych wrażeń. To tam częściej niż w innym parku, który również zachwycał swoją urodą, zatrzymywałem się patrząc na to wspaniałe dzieło natury, próbując odtworzyć w myślach i wyobraźni “drogę” skał od momentu ich powstania do wyglądu w dniu dzisiejszym. Zastanawiałem się, ile kropli deszczu musiało spaść na skałę, aby ją tak wyrzeźbić… Ile razy musiał wiać wiatr (i to z jaką prędkością!), aby wykruszyły się te niezliczone i często trudno wyobrażalne miliardy pyłków piaskowych, abyśmy teraz mogli podziwiać kształty – pozostałości skalne. Często głośno z żoną próbowaliśmy nazwać “po swojemu” pojedyńczą skałkę, czy też potężną grupę skalną… Często spojrzenie z innej strony, czy po prostu pod innym kątem, rysowało zupełnie odmienny kształt, który kojarzył nam się z zupełnie czymś innym niż przed chwilą, gdy patrzyliśmy z innego miejsca – wydawałoby się, że na tę samą skałę. Jedno z pierwszych skojarzeń – tuż po wjeździe do parku – było skojarzeniem z naciekami w grotach skalnych …postawionymi “do góry nogami”. Tyle, że tam były to nacieki z różnych minerałów, a tutaj … no właśnie, co? Często samo nasuwało się pytanie: dlaczego taki kształt, a nie inny? Oczywiście, były to pytania bez odpowiedzi, bo kto mógłby na nie odpowiedzieć? Geolodzy wyjaśniają jak powstają poszczególne formacje, ale tak naprawdę, kto wie, jak te skały wglądały 1000 czy 10000 lat temu? Czy te skały widoczne na zdjęciu pozostaną niezmienione przez następne wieki, czy tysiąclecia? Ilu jeszcze turystów będzie mogło je podziwiać w takim kształcie, jakim my je widzieliśmy? Do Bryce Canyon można dojechać jadąc I-15 na północ od Las Vegas, skręcając następnie na wschód w drogę nr 14, z której, kierując się na północ, drogą nr 89 dojedziemy do drogi nr 12, a ta zaprowadzi nas do bram parku.

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *