Hollywood

This slideshow requires JavaScript.

Magiczne słowo – Hollywood. Niespełnione marzenia tysięcy ludzi, aby tam “zabłysnąć” choć na krótką chwilę. Może dlatego tysiące turystów przybywa do Los Angeles, aby pospacerować po Hollywood Boulevard. Poczuć, choć przez chwilę, że jest się u szczytu sławy, że za chwilę odsłonięta zostanie “moja” gwiazda, że tłumy będą mnie uwielbiać i podziwiać… Spacerując po tej ulicy mam mieszane uczucia. Wiele nazwisk umieszczonych na gwiazdach chodników (po obu stronach ulicy) nic mi nie mówi. Często zastanawiam się dlaczego to, a nie inne nazwisko jest tu umieszczone? Są oczywiście nazwiska znane powszechnie, ale, według mnie, są one “przytłoczone” tymi przeciętnymi do tego stopnia, że są jakby mniej zauważalne. Hollywood Boulevard to również (a może przede wszystkim!) cała masa sklepów z “pamiątkami” i nie tylko z nimi. Kupić tu można zarówno podkoszulkę z napisem Hollywood, Los Angeles, czy też z najprzeróżniejszymi “reklamami” innych miejsc, nie tylko w Kalifornii. Cała masa nikomu nie potrzebnych rzeczy króluje na straganach i półkach otwartych na oścież sklepików, przyciągających, zmęczonych po kilkugodzinnym spacerze, turystów. Wiele restauracji szczyci się tym, że są zlokalizowane na głównej ulicy tej części dzielnicy, która tak naprawdę ani nie jest ładną, ani ciekawą architektonicznie. Spojrzenie na jedną z bocznych ulic nie zachęca do zmiany kierunku marszruty po Hollywood Boulevard. Co kilka metrów (dosłownie!) stoi przy ulicy mniejszy lub większy samochód, który służy do obwożenia turystów po części Hollywood zamieszkanej przez znane postacie filmu. Wiele lat temu daliśmy się namowić na taką przejażdżkę. Niestety poza tym, że: za tym ogrodzeniem (parkanem) znajduje się dom… (tu pada jakieś znane nazwisko) nic nie widzieliśmy. Turyście wmówić można wszystko, a i tak nie będzie on w stanie zapamiętać gdzie kto mieszka, ani – tym bardziej – sprawdzić, jak ta wiadomość ma się do rzeczywistości. Nie twierdzę, że przewodnicy kłamią, ale… Bardziej widoczne i namacalne są postacie znanych aktorów, za których poprzebierana jest cała masa ludzi zarabiających w ten sposób na życie. Robiąc zdjęcie z “Marlin Monroe” wypada dać w garść kilka dolarów dziewczynie, która jest podobną do pierwowzoru nie tylko przez strój, ale i makijaż. Chwilami na chodnikach tworzą się swoiste “korki”, szczególnie gdy kolejna “wycieczka” chce zrobić zdjęcie ze “znaną” postacią filmu, kina, muzyki czy teatru. Ciekawostką jest to, że słynnego napisu z nazwą Hollywood, umieszczoną na okolicznych górach, nie widać spacerując po głownej ulicy, znanej na całym świecie, dzielnicy LA. Owszem, jest kilka miejsc wartych obejrzenia i spędzenia kilkudziesięciu minut (jak np. słynny teatr w którym wręczane są statuetki Oskarowe, czy też kino egipskie, które jest w tym samym miejscu od 90 lat!). Napewno warto odwiedzić to magiczne miejsce, bo sny czasem się spełniają. Poza tym “nie wypada” będąc w Los Angeles pominąć Hollywood, bo co na to powiedzieliby (zazdrośni?) znajomi?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *