Nikaragua

This slideshow requires JavaScript.

Nikaragua – kraj na wulkanach leżący

Piewsze co się “rzuca” w oczy w Nikaragui to wszechobecna bieda. Nie mogę powiedzieć, że zwiedziłem ten kraj, bo byłem zaledwie w kilku miastach i przejechałem kilkadziesiąt kilometrów lokalnymi drogami. Dało mi to jednak jakieś wyobrażenie o kraju i o ludziach którzy tam się urodzili. Życie na wulkanach, tak chyba najprościej można okreslić ich byt. Nawet najbardziej znany z wulkanów – Momotombo (osi¹gaj¹cy wysokoœæ 2438 m n.p.m) jest uważany za symbol Nikaragui, która jako największe państwo w Ameryce Środkowej graniczy z Hondurasem (na północy) i Kostaryką (na południu). Wschodnia granica Nikaragui to wody Morza Karaibskiego (znane także jako Wybrzeże Moskitów), a zachodnią granicę stanowią wody Oceanu Spokojnego (Pacyfiku). Corinto, port do którego wpłynął statek na którym właśnie spędzaliśmy kolejny urlop, to mała wioska rybacka, plaża jak inne na wybrzeżu Pacyfiku, a wioska mała, smętna, z jedną asfaltową drogą (boczne “ulice” to drogi piaskowo-gliniaste). Pojechaliśmy więc w głąb lądu, aby z bliska przyjżeć się czynnym wulkanom, a także pospacerować po … wulkanie, którego oznaką “życia” są opary wydostające się z pod ziemii z licznych dziur i otworów o czasem dziwnych kształtach. Ludzie żyjący obok tego wulkanu w wiosce San Jacinto zdają sobie sprawę, że pewnego dnia wulkan obudzi się na dobre, ale póki co żyją z turystów przywożonych tu autokarami, którzy zawsze zostawią coś w miejscowych sklepikach i straganach z pamiątkami. Gdy wchodziliśmy na ten teren wulkaniczny prawie każdy turysta został natychmiast “otoczony opieką” przez dzieciaka, który chciał być przewodnikiem, oczywiście tylko po to, aby dostać kilka dolarów, co stanowi dla nich majątek.  Z tego turystycznego “żebractwa” utrzymuje się tu większość miejscowych rodzin. Dzieciakowi trudno odmówić zapłaty gdy chodzi przy tobie krok w krok i próbuje powiedzieć coś o tym co widzisz na własne oczy. Odwiedziliśmy też Leon. Pierwsze miasto Leon zostało zbudowane w 1524 roku. Wybuch pobliskiego wulkanu Momotombo w 1610 roku zniszczył je prawie całkowicie, a nowe miasto zostało zbudowane 30 kilometrów na zachód od poprzedniego, dalej od wulkanu. Spore miasteczko chlubiące się starą Katedrą (zbudowaną w latach 1747 – 1814) z udostępnionym dla turystów dachem Katedry z którego widok na okolicę jest naprawdę niezwykły. Sama Katedra nie powala przepychem, ale napewno dużą atrakcją jest możliwość spaceru po jej dachu. I to nie zwykłym, prostym dachu. Widać to zresztą na zdjęciach. Nie mogłem również nie spróbować lokalnego piwa – Toña – które smakowało nieźle schłodzone do odpowiedniej temperatury. Kilka puszek tego piwa wylądowało w naszym bagażu podręcznym i nawet po kilku dniach mogliśmy na nowo podziwiać niepowtarzalny smak tego napoju.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *