Solvang – Old Mission Santa Inés

This slideshow requires JavaScript.

Old Mission Santa Inés (czasami pisane Santa Ynez) jest hiszpańską misją w Solvang w Kalifornii, nazwaną na cześć św. Agnes z Rzymu. Założona została w dniu 17 września 1804 roku przez ks. Estevana Tapisa z zakonu Franciszkanów. Położona jest w połowie drogi między Mission Santa Barbara i Mission La Purisima Concepcion, zaprojektowana w celu zmniejszenia przeludnienia w tych dwóch misjach. W całej swojej 212 letniej historii, Old Mission Santa Inés przezwyciężyła wiele klęsk żywiołowych, katastrof politycznych i trudności finansowych, aby wyłonić się, jako jedna z najbardziej udanych Misji w południowej Kalifornii. Jeszcze w trakcie tworzenia, Misja została zniszczona przez wielkie trzęsienie ziemi w 1812 roku. Przetrwała bunt, przewrót społeczny, zaniedbania, aby ponownie „rosnąć” po renowacji i naprawie, jako jeden z ukrytych klejnotów łańcucha Kalifornijskich Misji. W 1820 roku Misja była właścicielem 7000 krów, 5000 owiec, 100 kóz, 100 świń, 120 mułów i 600 koni. W wyniku odzyskania meksykańskiej niepodległości (od Hiszpanii) w 1821 roku, odeszło z Misji wielu hiszpańskich misjonarzy, większość Chumash neofitów i w konsekwencji tego nastąpił upadek Misji. Misja popadła by w całkowitą ruinę, gdyby nie przybycie rodziny Donahue w 1882 roku i księdza Alexandra Buckler’a. To ks. Buckler rozpoczął w 1904 roku remont budynków i zaciągnął pożyczkę od siostrzenicy Mamie Goulet, aby przywrócić Misji zbiory sztuki. Dzisiaj parafia Old Mission Santa Inés jest dumna i zaszczycona, że może być strażnikiem bogatej kolekcji malarstwa, rzeźby, ornatów, rękopisów i artefaktów. Patrząc na „bujną” historię Misji, nie wypada, będąc w Solvang, pominąć jej odwiedzenia. Godzina wystarczy na zwiedzenie Misji, jej kościoła i ogrodów. Wychodząc z Misji warto zajrzeć na cześć cmentarną. Sam cmentarz jest dedykowany ponad 2000 Indian Chumash, którzy mieszkali, pracowali i umarli w tej Misji. Pierwszy pochówek na tym cmentarzu miał miejsce w 1805 roku, a ostatni w 1975-tym. Krzyże na cmentarzu są symboliczne. Zawsze, gdy zwiedzamy Misje w Kalifornii, zastanawiam się nad tym, jak garstka misjonarzy potrafiła przekonać miejscowych Indian do tego, aby pracowali dla misji praktycznie tylko za jedzenie, które sami wyhodowali? Od wielu lat powtarza się to samo, że kościół Katolicki buduje swoje bogactwo rękami „poddanych / wiernych”. Sam nic nie tworzy (może poza nadzieją na pójście do nieba, które to wymyślono na potrzeby kościoła), a z roku na roku zwiększa swoją fortunę. Zawsze pracą rąk innych, nie własną. Od razu nasuwa mi się analogia do aktualnej sytuacji w Polsce…