Książ

This slideshow requires JavaScript.

Wiele słyszałem o zamku w Książu, dlatego jak jechaliśmy w okolice Wrocławia, wiedziałem, że tym razem zatrzymamy się tam na kilka dni, aby nie tylko zwiedzić zamek, ale i okolice. Zaczęliśmy od znalezienia noclegu. Pokój w hotelu mieszczącym się w ogrodach zamkowych był dość duży, podobnie jak cena, którą trzeba było za niego zapłacić. Dobrze chociaż, że śniadanie, które było wliczone w cenę pokoju, było porządne i smaczne. Największym atutem hotelu była jego bliskość do zamku. Nie musieliśmy nigdzie dojeżdżać, tylko kilka minut spacerkiem i już byliśmy w zamku. W zasadzie wystarczy kilka godzin, aby obejrzeć to co jest udostępnione do zwiedzania dla turystów. Zauważyliśmy, że większość przyjezdnych stanowią wycieczki autokarowe. Takich “pojedyńczych” turystów, jak my, nie było zbyt wielu. Dla nas zwiedzanie indywidualne jest zdecydowanie lepsze. Mogliśmy poświęcić tyle czasu ile nam było potrzebne na dokładniejsze poznanie tych części zamku, które interesowały nas bardziej niż inne. Podobnie było ze wspaniałym ogrodem na podzamczu, po którym przechadzka była naprawdę wspaniałym odpoczynkiem. Kilka  miejsc “gastronomicznych” tuż obok zamku spowodowało, że mogliśmy sami zdecydować z której oferty skorzystać. Najbardziej spodobała nam się (z wyglądu) restauracja w “Baszcie” wejściowej na teren zamkowy. Po bardzo dobrym obiedzie przestaliśmy się dziwić dlaczego praktycznie tylko kilka stolików było zajętych i to przez turystów obcojęzycznych. Powodem były ceny posiłków, ale smak podanych nam potraw był tego wart, aby zapłacić spory rachunek. Po zamknięciu zamku dla zwiedzających i odjeździe z parkingu kilku autokarów poczuliśmy dopiero atmosferę tego miejsca. Spacer po najbliższej okolicy, popatrzenie na pobliską stadninę koni, wynagrodziło cały trud zadany sobie z przyjazdem do Książa. Znaleźliśmy miejsce widokowe w odległości kilkudziesięciu minut spacerkiem od zamku, skąd widok na zamek był jak “z pocztówki”. Sporo dróżek po parku na przedzamczu było powodem, że zanim poszliśmy spać do naszego pokoju, spacerowaliśmy po nich, starając sobie wyobrazić jak to wszystko wyglądało w czasach świetności zamku. Chwilami wydawało się nam, że za chwilę spotkamy kogoś z tamtej epoki, przechadzającego się (jak my) przed snem i wdychającego zapach drzew, krzewów i traw parkowych. Każemu polecam taki kilkudniowy “wypad”, bo w bliskiej okolicy są też inne miejsca warte odwiedzenia, a Książ jako miejsce wypadowe, przynajmniej dla nas, sprawdził się znakomicie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *