Hemet Maze Stone, to kamień z „labiryntem”, oznaczony świętym symbolem krainy Mu. Mu to kraina mityczna, jeden z tzw. zaginionych lądów. Według przekazów i różnych autorów kontynent – ewentualnie część stałego lądu lub wyspa. Mu miał się znajdować na Pacyfiku lub między Australią a Indiami. Żadna z tych lokalizacji (podobnie jak możliwość istnienia w nieodległej przeszłości geologicznej rozległych lądów pochłoniętych przez oceany, z wyjątkiem szelfu) nie znajduje potwierdzenia geologicznego ani archeologicznego. Hemet Maze Stone to prehistoryczny petroglif. O istnieniu tego kamienia dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo, podczas przygotowań (czytaj: wertując książki) do wyprawy na Wyspę Wielkanocną. Pewnego dnia musieliśmy tam pojechać i po prostu go odnaleźć. W pobliżu Hemet, w Reinhardt Canyon, w obrębie Gór Lakeview, w Riverside County (Kalifornia), dotarliśmy do tego kamienia. Odkrył go w 1914 roku farmer na terenie swojej posiadłości. Archeolodzy, już później określili – na podstawie niektórych artefaktów znalezionych w pobliżu kamienia – że rzeźba ma, co najmniej 500 lat, jeśli nie więcej. Nawet dzisiaj archeolodzy nie maja pewności, kto stworzył rzeźbę, ani dlaczego to zrobił. Od 16 kwietnia 1956 roku, kamień wraz z 5,75 akrami (23.300 m2) ziemi, państwo Rodger E. Miller przekazali do Riverside County. Teraz jest to California Historical Landmark No.557. Część tajemnicy kamienia pochodzi z samej konstrukcji rysunku. Konstrukcja labiryntu jest całkiem odmienna od innych wzorów petroglifów w Stanach Zjednoczonych. W większości petroglifów są to stylizowane „zdjęcia” zwierząt lub ludzi, albo projekty reprezentujące rzeki, ścieżki lub inne „naturalne obiekty”. Rzeźba w kamieniu w Hemet, jaką jest skomplikowany labirynt, w kształcie podobny do swastyki, bardziej jest spotykana w tradycji buddyjskiej. Czyli kolejny znak zapytania. California Avenue doprowadzi nas do bramy wejściowej do „parku”. Tu musimy zostawić samochód i dalsza drogę przebyć na piechotę. Po ilości i wielkości krzewów rosnących pośrodku drogi, musimy przypuszczać, ze jest ona zamkniętą dla ruchu samochodowego od wielu lat. Ruszamy wiec nieco pod górkę, aby po około 10 minutach dotrzeć do, z dala widocznego, podwójnego ogrodzenia, po prawej stronie drogi. Póki co nie było żadnej informacji, ani napisu, że do „kamienia”, mamy już naprawdę blisko. Na szczęście, wiemy, co wypatrujemy. Tuż obok „labiryntu” wyrzeźbionym na kamieniu, jest tablica informacyjna, praktycznie, prawie nieczytelna. Ciemne litery na czarnym tle nie łatwo nam odczytać. Również wykonanie zdjęć wymaga nieco akrobacji. Chyba tylko „z góry” można by zrobić zdjęcie „labiryntu” bez kawałków siatki otaczającej Hemet Maze Stone. To, co nam udało się sfotografować, dołączyłem do tego „opisu” naszej kolejnej mini-wyprawy w poszukiwaniu tajemnic naszego świata.