Cueva de los Verdes & Jameos del Aqua

This slideshow requires JavaScript.

Cueva de los Verdes – jaskinia w północnej części hiszpańskiej wyspy Lanzarote wchodzącej w skład archipelagu Wysp Kanaryjskich. Jest częścią tunelu uformowanego przez lawę z pobliskiego wulkanu La Corona. Jaskinia jest udostępniona do zwiedzania od 1964 roku. Na dnie jaskini, 50 metrów poniżej powierzchni ziemi, znajduje się sala koncertowa na około 300 osób o bardzo dobrej akustyce. Pod koniec trasy turystycznej, która liczy 2 kilometry, jest iluzja optyczna.

Jameos del Aqua znajduje się od Cueva de los Verdes w odległości zaledwie jednego kilometra. Należą one bowiem do tego samego polawowego tunelu de Atlantida. Jameos del Aqua znajduje się w części tego tunelu bliżej wybrzeża. Nazwę swą zawdzięcza istniejącemu wewnątrz jezioru, które stanowi wyjątkową formację geologiczną. Zarówno Jameos del Aqua, jak Cueva de los Verdes łaczy bardzo wąska droga, na której co kilkanaście metrów należy grzecznościowo ustępować sobie miejsca z autami jadącymi z naprzeciwka. W tym celu wybudowane są tu odpowiednie zatoczki. Miejsce to jest pierwszym dziełem znanego nam już Cesara Manirique, w którym człowiek „harmonizuje z naturą”. Zwiedzanie rozpoczyna krótka wędrówka schodami w dół, gdzie najpierw dochodzimy do restauracji. W przeciwieństwie do Cuvea de los Verdes, przewodnika tutaj nie ma. Nasz wzrok przykuje w jaskini słone jezioro, które jest główną atrakcją tego miejsca. Sam tunel ma długość około 60 metrów, szeroki i wysoki jest na około 20. Kiedy podchodzimy bliżej, można zobaczyć kryształową taflę, oraz małe pływające białe skrawki, trochę przypominające strzępki papieru. To malusieńkie kraby, odmiana raka, a dokładniej bardzo rzadko spotykany gatunek krabów albinosów, który stał się symbolem tego miejsca. Odżywiają się algami i normalnie zamieszkują oceany na głębokości blisko 3000 metrów. Po prawej, wzdłuż ściany, prowadzi nas na druga stronę piękny, wąski, skalny chodnik z oryginalną balustradą. Przechodząc nim dochodzimy do kolejnego baru, gdzie między stolikami skalnymi, schodami wspinamy się do kolejnej atrakcji tego miejsca, czyli do egzotycznego ogrodu z basenem.

Taką informację można znaleźć w Internecie szukając ciekawych miejsc na Lanzarote. Skusiliśmy się. Pojechaliśmy. Jaskinie są ciekawe, chociaż nie aż tak imponujące jak np. w Carlsbad Caverns National Park (stan Nowy Meksyk, USA). Iluzja optyczna, pod koniec zwiedzania jaskini, jest chyba najciekawszą rzeczą podczas tego podziemnego spaceru. Dzięki odpowiedniemu oświetleniu, w pewnym momencie wydaje nam się, ze widzimy dość dużą „dziurę w ziemi”, jakby kolejny korytarz odchodzący w bok od głównej ścieżki, na której się znajdujemy. Widzimy to w lustrze …wody. Po wrzuceniu kamienia „do jaskini” widzimy, ze to było lustro wodne o głębokości około pół metra. Po krótkiej chwili, gdy powierzchnia wody przestanie falować, widzimy ponownie „korytarz” w istniejącej, tylko w naszej wyobraźni, jaskini. Przy dość niewielkim oświetleniu, trudno jest zrobić zdjęcie tego fenomenu, zwłaszcza, że przewodnik „pogania” grupę, bo następna grupa, już czeka na tę atrakcję. Za każdym razem, gdy pytałem o bilety wstępu na łączone atrakcje wyspy, spotykałem się z nieuprzejmością kasjerek (kasjerów), którzy w oka mgnieniu przestawali rozumieć język angielski, z którym, przed momentem, jeszcze doskonale sobie radzili. W efekcie, trzeba było za każdym razem kupić bilet wstępu, bez żadnej zniżki. Taka ciekawostka z Lanzarote. A może to jest taka „domena” Hiszpanów, że rozumieją tylko to, co jest im „na rękę”? Czy warto zwiedzać te jaskinie? Jeśli się nie widziało innych – na pewno tak.