El Golfo

This slideshow requires JavaScript.

Na południe od rybackiej wioski El Golfo, bezpośrednio przy nabrzeżu, leży krater o takiej samej nazwie, we wnętrzu którego uformowało się głębokie jezioro Charco de los Clicos. Jest to unikalny zbiornik wodny w skali całej wyspy, wytworzony w czasie wulkanicznych wybuchów w XVIII wieku. Do jeziora można dojść wędrując z położonego na południe od niego, przy drodze Salinas de Janubio – El Golfo, parkingu, albo można popatrzeć z punktu widokowego położonego we wschodniej części krateru. Wulkan El Golfo, na przestrzeni lat, został częściowo wchłonięty przez Ocean Atlantycki, wschodnia cześć krateru, od strony wyspy, pozostała jednak nienaruszona. Algi zamieszkujące to jeziorko, nadają mu niepowtarzalny, intensywnie zielony kolor. Woda w jeziorze jest pochodzenia oceanicznego, intensywne jej odparowywanie spowodowało, ze jest ona mocno zasolona, prawdopodobnie bardziej niż woda w Morzu Martwym. Na skutek intensywnego procesu parowania, w ostatnich dwudziestu latach, powierzchnia jeziora zmniejszyła się prawie o połowę. Gdy taką informację przeczytałem w Internecie, wiedziałem, ze będąc na Lanzarote musimy to zobaczyć na własne oczy. Nawet przy nieco zachmurzonym niebie, kolor wody w tym „jeziorze” jest zielony. Ale to nie koniec atrakcji w pobliżu wioski El Golfo, bo jadąc na południe po kilku minutach trafimy na Los Hervideros, a za następne kilka kilometrów, będziemy w Salinas de Janubio. Koniecznie musimy się tam zatrzymać, chociaż na kilka minut, bo tutaj widać „jak na dłoni” wulkaniczny charakter Lanzarote. Salinas de Janubio to „solne ogrody”, których budowa rozpoczęła się pod koniec XIX wieku. Celem tych „salin” było zapewnienie odpowiedniej ilość soli dla rybaków, którzy mogli konserwować złowione przez siebie ryby. Jest to „interes” rodzinny (od kilku pokoleń).  Do dzisiaj cześć prac przy produkcji soli odbywa się ręcznie. Sól jest doskonałej jakości (czystości). Aż trudno uwierzyć, że te “saliny” są w stanie wyprodukować około 2000 ton czystej soli rocznie. Nie widzieliśmy tam tłumu turystów (może poza „zielonym jeziorem”), ani wszechobecnych na wyspie, autokarów wycieczkowych. Dlaczego tak jest, chyba na zawsze pozostanie tajemnicą tutejszych biur podróży. My tam pojechaliśmy i jesteśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni.