Koniec Maja to bardzo dobry termin, aby wybrać się na kilkudniową wycieczkę w góry Sierra Nevada, do Parku Narodowego Sekwoia (Sequoia National Park). Vasalia (położona nieco dalej od bram Parku) lub Three Rivers (dużo bliżej, ale równocześnie droższe hotele), to dwa najlepsze punkty wypadowe do Parku. “Zaliczyliśmy” obie opcje i zdecydowanie polecam Three Rivers, gdyż wyjeżdżając z hotelu już po kilkudziesięciu minutach wjeżdżamy do Parku. Ciekawostką jest fakt, że Sequoia został ustanowiony w 1890 roku, jako drugi po Yellowstone, Park Narodowy w USA. Na terenie Parku znajduje się najwyższy, w części kontynentalnej Amerki, szczyt Mount Whitney (4421 m. n. p. m.). Od strony północnej sąsiadem Sequoi jest Kings Canyon – również uznany jako Park Narodowy. Sequoia Park chyba najbardziej słynie na świecie z rosnących w nim mamutowców olbrzymich (Sequoi), w tym największego drzewa na świecie nazwanego General Sherman Tree. Nigdy nie udało mi się zrobić zdjęcia tego drzewa w całości. Człowiek wygląda przy nim jak mrówka przy słoniu. Trzeba naprawdę wysoko zadzierać głowę do góry aby ujrzeć słońce prześwitujące przez jego wysokie konary. Teren na którym rośnie General Sherman Tree nazywany jest lasem olbrzymów (Giant Forest) jako, że w bliskiej odległości od siebie rosnie tu pięć z dziesięciu największych drzew na świecie. W pobliskim Kings Canyon rośnie m.inn. General Grant Tree. Jest to drugie co do wielkości drzewo na świecie. I w ten sposób podczas jednej wycieczki można zobaczyć dwa największe drzewa na świecie. Przy wjeździe do Parku mieliśmy okazję (i przyjemność zarazem) zobaczyć (po raz pierwszy w życiu) ogromną ilość kwitnąących jednocześnie krzaków jukki. Kilkakrotnie (wbrew przepisom) zatrzymywałem się na poboczu drogi prowadzącej do Parku, aby uwiecznić na zdjęciach te wspaniałe rośliny i ich kwiaty. W samym Parku jest wiele ścieżek praktycznie dla każdego, nawet mało zaawansowanego w chodzeniu, piechura. Są one krótsze i nieco dłuższe, zarówno dość strome jak i w miarę płaskie. Mieliśmy niebywałe szczęście spotkać na jednej z takich ścieżek niedźwiedzia, który (na szczęście) gdy tylko nas dojrzał (a my jego) dość szybko się oddalił, tak, że nie zdążyliśmy zrobić mu zdjęcia z niewielkiej odległości. Na szczęście udało mi się go “złapać” kamerą podczas kręcenia filmu. Sarny i lisy, wiewiórki i świstaki nie były już dla nas powodem do dumy z bliskiego (z nimi) spotkania. Nie trafiliśmy na rysia, ani na pumę. Nie mieliśmy też tego szczęścia (a może nieszczęścia) spotkać grzechotnika, którego populacja w Parku jest dość liczna. Największym powodem do naszej dumy było (jest i będzie) bliskie spotkanie z niedźwiadkiem. Teren obecnego Parku był pierwotnie zamieszkiwany przez plemię rdzennych Amerykanów Monachee, którzy zasiedlali głównie tereny rzeki Kaweah. Przeczytaliśmy w przewodniku, że do dziś w wielu miejscach na terenie parku zachowały się petroglify, w szczególności w Hospital Rock i Potwisha. Dość dużo turystów odwiedza Park latem. Jest tu sporo miejsc na biwaki. Można łowić ryby czy po prostu wędrować po ścieżkach. Będąc w Parku trzeba koniecznie przejechać pod Tunnel Log. Jest to przewrócona sekwoja z wydrążonym poprzecznie przejazdem dla samochodów. Można zatrzymać się w pobliżu, aby uwiecznić ten przejazd na zdjęciu. Bardziej wytrwali (czytaj: doświadczeni) turyści odwiedzają Crystal Cave. Jest to chroniona od 1918 roku i jednocześnie jedna z co najmniej 240 poznanych jaskiń parku. Podobno jest jedyną jaskinią udostępnioną do publicznego zwiedzania. Takźe Crescent Meadow – otoczona sekwojami łąka, którą John Muir nazywał „Klejnotem Sierra” jest jedną z licznych atrakcji, której po prostu nie wolno pominąć. Nawet kilkakrotne odwiedziny Sequoia National Park (tak jak w naszym przypadku) będą za każdym razem dużą atrakcją, bo przecież trudno przewidzieć co, czy też kogo, spotkamy na ścieżkach podczas wędrowek po Parku. Jedno co wiem napewno – napewno trzeba mieć aparat fotograficzny i kamerę zawsze gotową (pod ręką) do natychmiastowego użycia, bo najwspanialsze chwile bardzo łatwo przegapić. Uchwycenie ich w klatce obiektywu spowoduje, że będą nas cieszyć dużo dłużej niż tylko ulotne wspomnienia chwil, które z czasem zamażą się w naszej pamięci.