Mesa Verde National Park to miejsce w Stanie Colorado, które powinien odwiedzić każdy miłośnik historii Ameryki. Podobnie jak wielu turystów, jadąc do tego Parku Narodowego “zaliczyliśmy” po drodze Four Corners. Miejsce to przyciąga wielu przejezdnych gdyż można w nim … stanąć kazdą nogą w innym Stanie. Tutaj właśnie krzyżują się granice Stanów Utah, Arizona, Colorado i New Mexico. Najlepszym punktem wypadowym do Parku jest niewielka miejscowość Cortez z dość sporą ilością hoteli. Z tąd już tylko 18 kilometrów do celu naszej podróży. Jeden dzień na zwiedzanie Parku to stanowczo za mało. Jest tu tyle atrakcji, że nawet kilka dni będzie wypełnione bez chwili na nudę. Park położony jest na płaskowyżu, a nazwa jego została “nadana” przez Hiszpanów w XVIII wieku. Mesa Verde można przetłumaczyć jako “zielony stół”. Stare budowle indianskie znajdują się w pieczarach, czy też grotach w dość sporej odległości od ziemi, jak również od samego płaskowyżu. Z daleka wyglądają jak domy “wbudowane” w zbocza wąwozów czy kanionów. Nie są zbyt widoczne z dalszej odległości, więc nic dziwnego, że zostały “odkryte” zupełnie przypadkowo w 1873 roku, a szersze ich opisy trafiły do wiadomości publicznej po raporcie ogłoszonym w 1876 roku. Późniejsze lata przyniosły kolejne “odkrycia” poszczególnych budowli. Oficjalnie w dniu 29 czerwca 1906 roku teren ten został uznany za Park Narodowy. Główną atrakcją tego Parku Narodowego są prekolumbijskie osiedla mieszkalne typu pueblo, zbudowane w ścianie kanionu przez Indian Anasazi. Ocenia się, że osiedla powstały w okresie między VI a XIV wiekiem naszej ery. Poszczególne budynki są ułożone tarasowo, a między nimi znajdują się owalne kivy, budynki o znaczeniu religijnym. W bezpośredniej bliskości znajdują się także miejsca służące do gromadzenia wody oraz dawne pola uprawne. W XIV wieku mieszkańcy z przyczyn nie do końca wyjaśnionych (np. klęska klimatyczna lub wyjałowienie gleby), opuścili tę okolicę. Taką informację można przeczytać na stronie Wikipedii. Nadal na terenie Parku znajdują się „święte miejsca” Indian, którzy odprawiają tam nie tylko grupowe ceremonie, ale również indywidualne modlitwy. Odnoszę wrażenie, że zrozumienie tych ceremonii i ich celu jest poza zasięgiem przeciętnego turysty. Sporo miejsc w Parku można zwiedzać indywidualnie, ale są i takie, które można zobaczyć jedynie z przewodnikiem. Z tych najbardziej znanych miejsc, moim zdaniem, zasługuje na szczególną uwagę Cliff Palace. Te kilkupiętrowe ruiny największego „domu” są usytuowane w najrozleglejszej jaskini (grocie?) na terenie Parku. Cała ta budowla zawiera około 200 pomieszczeń, a także 23 oddzielnych Kivas, które uważane są przez archeologów za oddzielne mieszkania, czy też miejsca gdzie zbierali się Indianie w różnych celach (jak modlitwy, miejsca ogłoszeń czy też spotkań towarzyskich lub starszyzny szczepu). Wiele z tych pokoi było pomalowane na dość jaskrawe kolory. Również Balkony House (Dom z balkonami), który ma tylko 45 pokoi i 2 Kivas, zasługuje na spędzenie w nim trochę czasu. Aby się do nich dostać musimy wejść po 32 stopniowej drabinie, a następnie pokonać wąski tunel o długości nieco ponad 4 metrów. Pisząc pokonać, mam na myśli, dosłownie – prawie się tam przeczołgać. Widzieliśmy turystów z małymi plecakami, którzy „utknęli” w tym tunelu. Nie zawsze było im do śmiechu gdy próbowali jakoś pokonać tę przeszkodę. Jedno jest pewne, warto włozyć trochę wysiłku, bo ruiny są dość dobrze zachowane, a przewodnik wyczerpująco odpowiada na zadawane mu pytania. Long House usytuowany jest w Wetherill Mesa. Jest drugim co do wielkości “osiedlem” w Parku. Posiada 150 pomieszczeń (pokoi?). Nie są one tak ładnie “wkończone” jak inne, bo nawet ściany zbudowne są z kamieni nie do końca wygładzonych. Sprawia wrażenie jakby był budowany szybko i niezbyt dokładnie. Może wtedy właśnie narodził się “socjalizm”? Mug house zawiera 92 pomieszczenia i dużą Kiva. Położony jest obok dużego zbiornika wodnego. Przypuszcza się, że ta duża Kiva była przeznaczona do specjalnych celów ceremonialnych i wszystko wskazuje na to, że miała zadaszenie. Oak Tree House, Spruce Tree House (130 pomieszczeń), czy też Square Tower House zasługują także na obejrzenie. Przy wjeździe do Parku, dostaje się mapkę z zaznaczonymi miejscami godnymi odwiedzenia. Każdy odwiedzający Park nie może pominąć lokalnego Muzeum gdzie znajduje się cała masa przedmiotów użytkowych znalezionych w poszczególnych ruinach. Wiele z nich jest w zadziwiająco dobrym stanie biorąc pod uwagę czas który minął od ich “wytworzenia” przez Indian zamieszkujących te tereny ponad 700 lat temu. Patrząc z perspektywy czasu, wycieczkę do Mesa Verde uważamy za jedną z lepszych na którą zdecydowaliśmy się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Napewno przyczyniła sie ona do lepszego poznania i zrozumienia historii Ameryki.