Raj na ziemi
W roku 1997 Holland America Line zakupiła od poprzedniego właściciela za 6 milionów dolarów wyspe Little San Salvador i nazwała ja Half Moon Cay. Cała wysepka ma tylko 2400 akrów. Po zainwestowaniu kolejnych 15 milionów dolarów wyspa stała się rajem dla turystów przypływajacych tu na kilka godzin w trakcie wycieczek po Karaibach. Czasem zawita tu równiez statek firmy Carnival, gdyż jest ona własnością Holland America Line. Około 100 osób mieszkających na sąsiednich wyspach znalazło tu zatrudnienie przy obsłudze turystów. Tylko 2% wyspy jest zagospodarowane. Reszta to głównie siedlisko ptaków i fauny morskiej. Duże statki wycieczkowe nie zawijają do jedynego malutkiego portu. Stają na redzie w odległości 3-4 kilometrow i własnymi łodziami dowożą turystów na ląd. Aby maksymalnie zadowolić turystów na wyspę dowożone jest jedzenie, tak więc zjedzenie lunchu nie stanowi tu żadnego problemu. Jest tu kilka sklepików (głównie z pamiątkami), a także poczta, skąd można wysłać list czy kartkę do znajomych ze stemplem Bahamas. Dzień na wysepce spędza się przede wszystkim na śneżnobiałym piasku wszechobecnym na plaży. Moja żona najbardziej lubi pływać na materacu po idealnie czystej wodzie zatoki patrząc na kolorowe rybki przepływające pod materacem bez specjalnego popłochu. Widocznie turysta pływajacy na materacu to dla nich widok do którego już zdążyły się przyzwyczaić. Można tu wypożyczyć kajak, czy polecieć za łodzią na paralotni w kształcie spadochronu. Emocje zapewnione. Jazdę konna też można tu uprawiać, a jak ktoś jeszcze nie widział ogromnych ryb – płaszczek z bliska, to będzie mógł z nimi popływać w niewielkiej zatoczce, gdzie, jak przypuszczam, są specjalnie dokarmiane, aby pływały tam i umilały pobyt turystom. Takie Karaiby lubię najbardziej.