1 Lipca 1997 “Pachnący Port” przeszedł w ręce Chin. Do 1926 nazywał się Hongkong, a później – Hong Kong. Przez ponad 150 lat był rządzony przez Wielką Brytanię, a pomimo tego 96% ludności to Chińczycy, używający najczęściej języka kantońskiego. Angielski jest językiem urzędowym, ale dużym zaskoczeniem dla nas było to, że wiele mieszkających tam Chińczykow nie zna, lub zna bardzo słabo, język angielski. W większości dobrych hoteli czy restauracji nie ma problemów z porozumieniem, ale już na bazarach czy “na ulicy” nie zawsze “dogadamy się” używając języka angielskiego. Hong Kong zajmuje część stałą lądu Kowloon, oraz wiele okolicznych wysp. Największe z nich to Lantau, Hongkong oraz Lamma. Na Lantau warto zobaczyć największy na świecie posąg Buddy Tian Tan odlany z brązu. Ma on aż 34 metry wysokości i waży 250 ton. Umieszczony on jest na szczycie góry, na którą wspiać się trzeba po “milionie” schodów (określenie mojej żony – a jest tych stromych schodów aż 268). Zapewniam, że warto pokonać te schody, bo widok ze szczytu góry jest naprawde imponujący. Od 2006 roku kursuje tam kolejka Ngong Ping Skyrail. Sama rzeźba jest faktycznie ogromna. Po zejściu ze szczytu należy wejść do położonego u jego stóp klasztoru Po Lin. Chociaż z Kowloon płynie się prawie 2 godziny na wyspę Lantau, będąc w Honk Kongu nie można tam nie popłynąć. Byłaby to zbyt duża strata dla prawdziwego turysty. Na wyspę Hongkong można popłynąć promem z Kowloon, ale można również pojechać tunelem pod wodą zatoki czy też dostać tam się mostem. Jadąc autobusem (nie polecam nikomu wynajęcia samochodu, bo ruch jest tam naprawdę niesamowity) lub taksówką musimy praktycznie cały czas zadzierać wysoko głowę aby dojrzeć choć skrawek nieba. Ilość wieżowców i ich wysokości są tu naprawdę imponujące. Najładniejszy widok na Hongkong bedziemy mieli po wjechaniu kolejką (goraco polecam) na szczyt góry skąd widok na miasto wstrzymuje dech w piersi. Takiego widoku nie widziałem nigdzie na świecie, a odbyłem już w swoim życiu niejedną podróż. Napewno warto wziąć wycieczkę (oferują je praktycznie w każdym hotelu) aby objechać New Teritories. Tutaj zobaczymy nie tylko różnego rodzaju świątynie, ale także innego typu wieżowce – dla miejskiej biedoty. Na jednym pietrze potrafią być 24 mieszkania i … jedna wspólna kuchnia dla wszystkich rodzin!. Normalnym widokiem jest susząca się w każdym oknie bielizna. W Hong Kongu żyje około 7 milionów ludzi co daje jedną z najwyższych na świecie średnią gęstość zaludnienia (6200 osób na kilometr kwadratowy!). Gęstość ta miejscami dochodzi do … 43 tysięcy osób na kilometr kwadratowy. Bardzo dużą rolę w gospodarce Hong Kongu odgrywają rzesze turystów, przyjeżdżających z całego świata, glównie do wolnoclowych sklepów po zakupy. Widać to (i słychac najprzeróżniejsze języki świata) prawie na każdym kroku. Wieczorem ilość palących się neonów przewyższa chyba ilość mieszkańców i turystów wędrujących rozświetlonymi ulicami. Domeną Hong Kongu jest również pełna wolność wyznaniowa i chociaż większość ludności to wyznawcy tradycyjnego chińskiego synkretyzmu religijnego, są tam również chrześcijanie. Podczas wędrówek po Hong Kongu nie trafiliśmy na żaden kościół katolicki, ale za to zwiedziliśmy mnóstwo innych świątyń. Wybierając się do Honk Kongu warto pamiętać, że panuje tam klimat zwrotnikowy. W zimie jest zimno i sucho, latem gorąco i wilgotno, a jesienią ciepło, słonecznie i sucho.