Park Narodowy Timanfaya (Parque Nacional de Timanfaya) – hiszpański park narodowy, znajdujący się na wyspie Lanzarote, w archipelagu Wysp Kanaryjskich, powstały na terenach wulkanicznych, który swój obecny wygląd zawdzięcza potężnej erupcji w latach 1730 do 1736. W tym okresie codziennie przez 6 lat z około 300 kraterów znajdujących się na tym obszarze, wypływało około 48 mln3 lawy. Do kolejnej erupcji doszło jeszcze w 1824. W sumie park narodowy zajmuje 51,07 km2. Alternatywna nazwa parku to Góry Ognia (Montañas del Fuego). Do chwili obecnej w Timanfaya można poczuć wulkaniczny charakter wyspy – kamienie znajdujące się kilka centymetrów pod ziemią mają do 100 °C, a na głębokości 10 metrów temperatura dochodzi do 600 °C. Personel parku udowadnia prawdziwość powyższych pomiarów, organizując pokazy polegające na wrzucaniu do dołów w ziemi suchych gałęzi, które natychmiast się zapalają, czy wlewając wodę do szczelin w ziemi, które natychmiast zagotowana wybucha na kształt gejzera. Tyle, i tylko tyle, można przeczytać o tym parku w Wikipedii. Prawie w każdym przewodniku po Lanzarote jest zaznaczone, że Park Narodowy Timanfaya jest największą atrakcją wyspy. Ja bym z tym stwierdzeniem polemizował. Przede wszystkim, dlatego, że zwiedzać można park jedynie podziwiając jego uroki z okna autokaru. Objazd parku, po bardzo wąskiej drodze, trwa około 30 minut. Często widoczność przesłaniają chmury, które chyba upodobały sobie ten zakątek Lanzarote, a więc deszcz, jest tu prawie codziennością (przynajmniej w kwietniu). W czasie deszczu park wygląda bardzo „smutno”, nie tylko przez wszechobecna czerń, ale również przez to, że szyby autokaru są wtedy (niestety) zamglono-zamazane. Mówiąc krótko – bardzo ograniczona jest wtedy widoczność terenów wulkanicznych. Tak było też w naszym przypadku, gdy pojechaliśmy zwiedzać ten park. Widać to zresztą na zdjęciach. Wiele biur podroży namawia na wykupienie wycieczki autokarowej do Parku Narodowego Timanfaya, wmawiając turystom, ze sami nie będą mogli tam pojechać. Oczywiście nie jest to całkowicie prawdą. Jeśli wybierzemy się do parku np. wypożyczonym samochodem, zapłacimy 10 € za bilet wstępu (od osoby), a już w samym parku autobusy, odjeżdżające co kilka minut (z parkingu), zabiorą nas na przejażdżkę bez dodatkowej opłaty. W każdym z tych autokarów jest przewodnik w języku hiszpańskim i angielskim. W pobliżu parkingu dla indywidualnych turystów, jest sklep z pamiątkami jak również restauracja. Można wiec cos zjeść, czy napić się kawy w Parku Narodowym Timanfaya, a także skorzystać z toalety. Wielką atrakcją, szczególnie dla dzieci, będzie niewątpliwie wycieczka na wielbłądach, która oferowana jest za opłatą 12 €. Co prawda wielbłądy „powiozą nas” tylko 20 minut, ale dobre i to, dla tych, którzy nigdy wcześniej nie mieli okazji na tego typu przejażdżkę. Będąc na Lanzarote trzeba odwiedzić ten park, ale niekoniecznie, jako uczestnik wycieczki proponowanej przez biuro podroży, które będzie chciało zarobić na turystach ile się da. Widzieliśmy tez „eksperymenty” polegające na wlaniu do „dziury w ziemi” wody, która po chwili zamieniała się w mały gejzer. My byliśmy w parku indywidualnie – i bardzo to sobie chwalimy.