Stadnina w Janowie Podlaskim – istniejąca od 1817 roku, najstarsza państwowa stadnina koni w Polsce – jest również jedną z najpiękniejszych. Wbrew nazwie nie znajduje się ona w samym Janowie, ale w odległej od niego o 2 km miejscowości Wygoda. Malowniczo położona wśród bujnych nadbużańskich łąk, jest prawdziwym „końskim rajem”. Stadnina słynie głównie z hodowli koni czystej krwi arabskiej. Mniej znane w świecie, ale równie znakomite są hodowane tu konie angloarabskie. Dużą atrakcją jest znajdujący się w starym parku zabytkowy XIX-wieczny zespół stajni, z których najstarsze: „Zegarowa” z 1848 r. oraz „Czołowa” z 1841 r. zaprojektowane zostały przez słynnego architekta Henryka Marconiego. Za datę założenia stadniny uznaje się 18 grudnia 1817 roku – dzień, w którym do Janowa dotarło stado prowadzone przez Jana Ritza, realizującego misję zorganizowania na ziemiach polskich stadniny państwowej. Po przeczytaniu takich informacji na oficjalnej stronie Stadniny, postanowilem ją odwiedzić, aby zobaczyć ten „koński raj” na własne oczy. Szczerze mówiąc, moje odczucia po obejrzeniu stadniny, są nieco inne niż te „oficjalne”. Pierwszym (dla mnie) zaskoczeniem, była niewielka ilość osób, takich jak ja, którzy zwiedzali teren stadniny. Stajnie, jak stajnie, dla mnie – żadna rewelacja, ale muszę przyznać, że ja na koniach się nie znam. Byłem przygotowany na tabuny koni, które będą hasać po polach, a tu kilka, może kilkadziesiąt koni, leniwie chodziło po okolicznych miejscach przeznaczonych właśnie dla nich. Kilka koni chodziło „w kieracie”, zapewne w ramach treningu (?). Od jednej do drugiej stajni chodziło, tak jak ja, kilka osób. Nawet nie bardzo było po co zatrzymać się przy nich na dlużej. Nie wiem, czy ostatnie zmiany w kierownictwie stadniny spowodowały to co wdziałem, czy tak też było poprzednio. Nie wiem, czy ostatnia plajta przy dorocznej aukcji, nauczy czegoś nowe kierownictwo stadniny, czy już tak będzie zawsze, że „Proud of Poland – Duma Polski” przestanie być naszą dumą narodową, a Janów będzie jedną z wielu hodowli koni, bez większego znaczenia w świecie „koniarzy”. Czas to pokaże. Póki co, na pewno nie wybiorę się ponownie w tamte okolice.