Dobrzyca (do 1945 niem. Kordeshagen) – wieś w Polsce położona w województwie zachodniopomorskim, w powiecie koszalińskim, w gminie Będzino. Odległość do Morza Bałtyckiego w prostej linii wynosi 7 km. W Dobrzycy znajduje się kompleks ogrodniczy “Hortulus”, w którego skład wchodzą udostępnione do zwiedzania “Ogrody Tematyczne”, będące kompozycją 28 ogrodów w odmiennych stylach i różnej treści. Wśród największych są ogrody japoński, francuski i rosarium w stylu angielskim. Niewiele można „wyczytać” o Dobrzycy w Wikipedii, kilka „suchych” danych, które nie zachęcają do odwiedzenia tej wioski położonej pomiędzy Dygowem a Mielnem, przy drodze, która niczym się nie wyróżnia w całej okolicy. Pojechaliśmy tam zaciekawieni ogrodami, o dziwnie (tajemniczo?) brzmiącej nazwie Hortulus. Byliśmy nastawieni na kilkuminutowy spacer, bez większych atrakcji. Pierwszym zaskoczeniem była dla nas cena biletów wstępu, dość wysoka w naszym odczuciu. Kasa była w sklepie, który oferował wiele rzeczy do ogrodu, na balkon, czy na działkę, więc ze sklepu wyszliśmy nie tylko z biletami do dwóch części Hortulusa. Zwiedzanie zaczęliśmy od …kawy w barze przy wejściu do ogrodów, która była zupełnie dobra. Nastawieni (po wypiciu kawy), optymistycznie, zaczęliśmy zwiedzanie od części zwanej ogrodem japońskim. Byliśmy w wielu ogrodach japońskich na kilku kontynentach, a ten, w małej wiosce, zachwycił nas swoją urodą. Mnóstwo różnych zakamarków. Wszędzie akcenty japońskie ustawione, a właściwie „wtopione” w ogród. Dużo rożnego rodzaju ławeczek, krzesełek, czy innych przedmiotów, zachęcających do chwili na zatrzymanie się, na to, aby w pozycji siedzącej podziwiać otoczenie, w którym się znaleźliśmy. Skorzystaliśmy z tego, co nam ogród japoński zaoferował i zanim się obejrzeliśmy, minęła godzina, od chwili wejścia do ogrodu. Kolejne części ogrodu oczarowały nas do tego stopnia, że coraz częściej siadaliśmy w różnych zakątkach, aby nacieszyć oczy tym, co było dookoła nas. Nie wiadomo, kiedy minęły następne godziny naszego zwiedzania ogrodów. Myśmy właściwie tych ogrodów nie zwiedzali, myśmy się delektowali naturą, której pomógł człowiek, aby wyglądała po prostu pięknie. Nacieszywszy oczy pięknem przyrody, pojechaliśmy do drugiej części ogrodów, które, jako największą atrakcje, miały wieżę obserwacyjną i kompleks labiryntów. Oczywiście zielonych. Faktycznie, widok z wieży, cieszył oczy. Dzień, w którym zdecydowaliśmy się przyjechać do Dobrzycy, na długo pozostanie w naszej pamięci. Na pewno te ogrody wyglądają inaczej o różnych porach roku, dlatego wiemy, że odwiedzimy je jeszcze nie raz. Po prostu – są tego warte.